Komentarz dodany 07.08.2005 16:15:45 przez: Jan Pytel z IP 83.30.189.75
Na uwagę zasługują również inni nasi nauczyciele. W liceum matematyki uczył nas profesor Seifryd. Przed wojną był asystentem na Uniwersytecie Warszawskim. Był wprawdzie lekko garbaty, ale za to zawsze bardzo elegancko ubrany i bardzo uprzejmy, również w stosunku do nas. Miało to zalety i wady. Traktował nas bowiem trochę jak studentów. Dobrze i jasno wykładał, ale nie egzekwował wiadomości, nie zmuszał nas do systematycznej pracy. Ten kto chciał mógł się wiele nauczyć, ale nie musiał. O ile sobie przypominam, sam wziąłem się trochę późno za matematykę. Kiedy dostrzegłem swój błąd zacząłem nadrabiać braki. Ojciec kupił mi dwie książki, które właśnie ukazały się na rynku, były to Elementy Wyższej Matematyki oraz Zasady Wyższej Matematyki. Były napisane jasno i w sposób interesujący. Zdaje mi się, że je dość dokładnie przestudiowałem, pamiętam bowiem, że na maturze miałem do rozwiązania zadanie, pochodzące z jednej z tych książek. Ponad to dobre przygotowanie z matematyki okazało się bardzo przydatne w mojej pracy zawodowej.
[Zgłoś post do moderacji] |