Komentarz dodany 10.09.2007 19:33:37 przez: Marek A. Kubiś z IP
Pomimo, że razem z Januszem (Dorobiszem) poczawszy od 2 klasy siedzieliśmy w jednej ławce na prawie wszystkich przedmiotach, w prawie wszystkich klasach, to na imprezach nigdy nie unikaliśmy siebie. Chociaż na tej imprezie zdrowo podpadłem koledze. Kiedy w późnych godzinach nocnych wszystkie zapasy napojów zostały wyczerpane, spragniony Janusz zaczął poszukiwać czegoś na odświeżenie. Przeglądając zapasy w szafce kuchennej natrafił na napój w plastikowej butelce ze zdjęciem cytryny i obcojęzycznymi napisami. Wtedy, nie tak jak dzisiaj, takie ładnie wyglądające butelki nie zalegały na półkach sklepowych. To sok cytrynowy? - zapytał. Ja, chociaż zorientowałem się w rzeczywistej zawartości, odpowiedziałem TAAAKK. No i stało się. Janusz wstrząsnął i energicznym ruchem przechylił .. . Przyswojona zawartość zawróciła z powrotem szybciej, niż wpłynęła do środka ... uwalniając spożywającego, również od innej zbędnej treści żołądkowej. Zabiję Cię, za ten płyn do mycia naczyń! usłyszałem od już trzeźwiusieńkiego Janusza. Nie zdezerterowałem i solidarnie posprzątaliśmy kuchnię gospodarza. Przecież kumplowi trzeba pomagać. :D Nie wiem jak Janusz ale ja od tej imprezy do dziś starannie przyglądam się napisom na serwowanych napojach.
[Zgłoś post do moderacji] | 
