- Strona Główna -
- Historia Szkoły -
- Różności -
- Kronika Szkoły -
- Spotkania po latach -
- Muzeum - Kroniki -
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie

Wspomnienia prof. Marii Borys - nauczyciele

Autor: A. Cieślak ( opracowanie )
Data dodania: 25.11.2006 12:22:33

Zasadniczo w Liceum im. H. Sienkiewicza pracowałam na etacie jeden rok szkolny ( 1977/78 ) – ostatni przed przejściem na emeryturę, po zamknięciu LO im. Wł. Broniewskiego. Potem angażowano mnie na zastępstwa. W tym okresie zafascynował mnie niepowtarzalny klimat szkoły, swoisty „ genius loci”. Przyczynił się do tego jednopiętrowy budynek, w którym do czasów represji po powstaniu styczniowym mieścił się klasztor SS Mariawitek, katolickiego zgromadzenia zakonnego. Pozostałością po skasowanym klasztorze jest wbudowany w gmach kościół rektoracki pod wezwaniem Najświętszego Imienia Maryi.. Ołtarz główny ukazuje klęczące przed tronem Matki Bożej ss. Mariawitki w brunatnych habitach. W szkole szczególny charakter nadają sklepienia , podcienia i omalże kilometrowe korytarze, wzdłuż których rozmieszczone były cele zakonnic. Ta niecodzienna uroda budynku nadaje mu dziwny urok. Nakładają się tu kolejne warstwy historii. Jednocześnie utrudniało to pracę nauczycielom, zwłaszcza z powodu ciągłych remontów, służących dostosowaniu kompleksu dawnego klasztoru do wymogów współczesnej szkoły ogólnokształcącej oraz jej profilu sportowego. Podczas krótszych przerw często prawie nie było czasu na dotarcie do pokoju nauczycielskiego z odległego końca korytarza, aby zmienić dziennik klasowy. Od początku pracy w LO Sienkiewicza zostałam bardzo życzliwie przyjęta przez grono pedagogiczne. Parę osób znałam już wcześniej z konferencji metodycznych.
W pokoju pedagogicznym uderzył mnie podział na stronę męską zajmującą stół bliżej drzwi i stronę pań, które obsiadały stół pod oknami. Przemieszczenie się na stronę przeciwną było czymś wręcz niewyobrażalnym. Może genezą tego niepisanego zwyczaju był profil sportowy. Stąd grono Liceum im. H. Sienkiewicza obfitowało w panów. Było to wyjątkiem jak na stosunki panujące w szkolnictwie. Oczywiście koledzy mieli swoje sprawy i zainteresowania. Jedynie wicedyrektor szkoły prof. Michał Drewniak był swojego rodzaju pomostem. Swoim przyjaznym humorem obdarzał płeć niewieścią. Dyrektor Stefan Kwieciński, potężnej postawy i marsowej miny, siał wokół siebie grozę i to nie tylko wśród uczniów, ale i wśród grona. Trzeba mu jednak przyznać, że troszczył się o nauczycieli w starszym wieku, przed emeryturą, których chętnie zatrudniał. Gdy miałam kłopoty mieszkaniowe , wystarał mi się o kawalerkę w Domu Spokojnej Starości przy ul. Świętej Teresy. Uprzystępnił Częstochowskiemu Oddziałowi Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza pokój nauczycielski na „ środy literackie ”. Inicjatorem i prezesem Oddziału Częstochowskiego był prof. Józef Mikołajtis. , natomiast wiceprezesem prof. Józef Wójcicki. Obaj niemalże do ostatnich dni swojego życia byłi niezwykle aktywni. Oddział zrzeszał humanistów Częstochowy, a nawet kilku lekarzy. Profesor Wójcicki był zasłużonym, emerytowanym polonistą, wychowawcą całych pokoleń „ sienkiewiczaków ” i „ trauguciaków ”. Mimo jego zasług, władze oświatowe, a zwłaszcza partyjne, nie darzyły go szczególna życzliwością. Do jego „ grzechów głównych” należy zaliczyć to , że jako wykładowca „ ideologicznego” przedmiotu, nie należał do partii, utrzymywał kontakty z oo. Paulinami, a nawet podczas okupacji, prowadził tajne komplety na Jasnej Górze.
W związku z tym że Towarzystwo Literackie stroniło od światopoglądu marksistowskiego, prof. Wójcicki często był wzywany do Komitetu PZPR na rozmowy uświadamiające.
Z grona nauczycieli LO Sienkiewicza najbliższe mi były prof. Elżbieta Kurbiel i nieżyjąca już prof. Barbara Babińska. Z obiema zaczęłyśmy mówić sobie po imieniu. Prof. Babińska była mądrą , inteligentną kobietą , pełną wielkiej dobroci, często dowcipna. Z wykształcenia była geografią, ale z braku etatu nauczała języka rosyjskiego. Dodatkowo prowadziła harcerstwo. Była z pewnością wielka indywidualnością. Wręcz heroicznie zmagała się z losem, samotnie wychowując jedynaka, który darzył ja ogromna miłością. Dla dobra dziecka przerwała studia wyższe, wcześniej przeszła na emeryturę. Poświecenie to jednak nie poszło na marne. Syn ukończył Liceum Muzyczne, zrobił doktorayt z informatyki na Politechnice Wrocławskiej.
Pani Profesor Elżbieta Kurbiel była wielka patriotką, wspaniałą polonistką, kochała swój przedmiot, zwłaszcza wielka poezję romantyczną oraz twórczość Zbigniewa Herberta. Wręcz „ spalała ” się na wykładach. Organizowała konkursy, wystawy. Była inicjatorka wyjazdu na Litwę, Białoruś „ śladami Mickiewicza ” oraz na Ukrainę. Ilustrowała je inscenizacjami utworów Mickiewicza oraz fragmentami Trylogii. Przypominam tez sobie wydarzenie, które miało miejsce podczas stanu wojennego, wtedy to pojechała z synkiem na Wybrzeże. Pod krzyżami Stoczni zobaczyła starszą parę małżeńską, składającą wieńce z podpisem „ Od Byrskich ”. Byli to zasłużeni artyści Irena i Tadeusz Byrscy. Bratnie dusze od razu się poznały. Państwa Byrskich prof. Kurbiel zaprosiła do Częstochowy. Uczestniczyłam w tym miłym spotkaniu. Pani Byrska grała starsza sąsiadkę w „ Człowieku z Żelaza ”. Zapytałam ją , skąd umiała tak sprawnie obierać kartofle. Wyjaśniła, że po wojnie stworzyła i prowadziła sierociniec. Musiała obierać pięć wiader dziennie. Wierna wypróbowana przyjaźń z obiema paniami przetrwała, aż do śmierci Barbary Babińskiej ( 31 grudnia 2004 r.). Z prof. Kurbiel trwa do dziś.
Ciekawa postacią była polonistka , nieżyjąca już – Jadwiga Haras. Jako młodziutka dziewczyna była mężnym żołnierzem Armii Krajowej. Cierpiała na bardzo dokuczliwą i bolesną chorobę kości. W szkole nie dawała tego po sobie poznać. Jednak po przejściu na emeryturę prawie nie podnosiła się z łóżka i żyła na środkach przeciwbólowych. Jestem chrzestną matka jej wnuka, Piotra Kowalewskiego , dzis inżyniera. Zięć pani Jadwigi Jacek Kowalewski był jednym z nielicznych dzieci urodzonych w obozie w Auschwitz.
Nierozłącznymi przyjaciółkami w gronie były : polonistaka Elżbieta Lewandowicz, matka czterech synów. Jeden z nich Cezary – pisywał do „ Tygodnika Powszechnego ” korespondencje z Paryża. Druga, nieżyjąca już prof. Machejko, była romanistką. Pamiętam ich jasnoblond głowy, pochylone ku sobie. Zawsze miały wspólne tematy. Chociaż byłam anglistką, cieszyłam się z nauczania języka francuskiego w naszym liceum. Przecież kultura francuska była wtopiona w polską. Obecnie, zwłaszcza znajomość języka, staje się coraz bardziej zapomniana. Często nawet prezenterzy telewizyjni nie potrafią uporać się z wymową nazwisk, czy miejscowości francuskich.
Mile wspominam także też nieżyjącą już anglistę prof. Burchard, gasnącą na naszych oczach, wracam myślami tez do profesor Gawron. Pamiętam jak byłam na jej ślubie. Mężnie zmagała się z chorobą, wybitna nauczycielka fizyki , mądra i wartościowa wychowawczyni młodzieży prof. Gidziela. Pamiętam też życzliwą , pogodną panią Krzysztofę Nabiałek, przedwcześnie zmarłą. Jej ojcu udało się wyskoczyć z pociągu wiozącego oficerów polskich do Rosji i w ten sposób uniknąć śmierci w Katyniu. Nie mogę wspomnieć o dobrym człowieku i świetnej anglistce Cecylii Kruszyńskiej. Pamiętam jak złożyła mi wizytę wraz z mężem zaraz po ślubie. Zapomniałam wtedy podać specjalnie kupione wino. Cały czas stało na kredensie i czekało na otwarcie…
Te oczywiście nie wszystkie zapamiętane szczegóły przytaczam , aby oddać klimat, w którym przyszło żyć pokoleniu nauczycieli LO Sienkiewicza lat 70 i 80 – tych. Wspomnienia są ważne, gdyż z perspektywy czasu widzi się wyraźnie, ile jest dobra w otaczających nas ludziach. Muszę dodać, że gdy przywrócono religię w szkołach, Grono pedagogiczne bardzo przyjaźnie przyjęło księdza katechetę.
Los „ zatroszczył ” się o mnie i teraz mieszkam w Toruniu. Ale wspomnienia , refleksje – wszystko to wraca raz jeszcze. Praca nauczycielska zawsze stanowiła dla mnie wartość najwyższą, ucząc starałam się oddać młodzieży całą swoja wiedzę i serce. Pamiętajcie częstochowianie, pamiętajcie moi koledzy i koleżanki z LO Sienkiewicza, pamiętajcie moi absolwenci – cząstka mojego serca cały czas jest z wami.


[Komentarze (0)]
- Redakcja Strony -
- Absolwenci -
- Wyszukiwanie -
- IV L.O. w Internecie -
- Absolwenci innych LO -





Projekt i wykonanie: © 2005 Tomasz 'Skeli' Witaszczyk, all rights reserved.
Modified by X-bot
Hosting stron internetowych