Komentarz dodany 17.12.2008 19:59:54 przez: J Kubacki z IP 83.30.218.117
Szanowni Adresaci,
poniżej dzisiejsza korespondencja ze Skierniewic od Dyrektorki Izby Historii pani Anny Baranowskiej.
Sądzę, że warto było … JK
* * * *
Przepraszam, powinnam była już wcześniej to zrobić, ale gorący okres przedświąteczny i w pracy i w domu coraz to bardziej zawadzał mi w skreśleniu paru słów. Dziś, na razie, nikt nie dzwoni i nie marudzi, więc piszę:
Z serca dziękuję za Pańską nieocenioną pomoc, gdyby nie Pańskie zaangażowanie, chyba bym się zapłakała w kościele, początek to już była ta cudnej urody zielona szmatka na tablicy nijak nie korespondująca z uroczystością (żeby jeszcze choć szarostalowa była, jak mundur lotniczy….).
Jak zwykle też nie do końca opanowałam gości, ale mój błąd, każda uroczystość czegoś mnie uczy, musze się przyznać, że pierwszy raz mogłam odpowiadać za coś tak dużej rangi w kościele, wierzę, że przy następnej tablicy będzie lepiej.
Po rozpoczęciu mszy wszystko potoczyło się zupełnie nieźle, nawet odstępstwa od ustalonego scenariusza były minimalne i, jak to się mówi, głupi się nie poznał, a mądry powiedział, że tak być musiało. Również jestem zdania, ze wyszło naprawdę pięknie i podniośle. Gdyby nie obecność ks. Biskupa Polowego byłaby to jedna z kolejnych miejskich uroczystości, jakich wiele. Bardzo podobało mi się jego kazanie, a właściwie homilia, ładnie nawiązywał w niej do postaci naszych lotników.
Orkiestra, chór i jeszcze ta asysta, chłopcy jak malowani, wszystko to złożyło się na taką uroczystość, że dech zaparło.
W Skierniewicach też się podobało bardzo, docierają do nas słowa zachwytu.
Niestety, większą część mszy przestałam w zakrystii, łez nie widziałam, ale słyszałam ciszę, taką specyficzną, która jest wtedy, gdy coś wyjątkowego się dzieje, kiedy ludzie są w pełni skupieni, bo mają świadomość, że są uczestnikami czegoś wielkiego. Myślę, że tak było w niedzielę.
Co do poczęstunku, kilka już razy coś organizowaliśmy i z doświadczenia wiem, że chociaż małe co nieco sprawia, iż po chwilach wielkiego wzruszenia trzeba trochę ochłonąć, mieć czas na zejście z obłoków na ziemię, a i na porozmawianie z innymi gośćmi, a przecież nic tak nie sprzyja nawiązywaniu przyjaznych kontaktów jak dobre jedzonko.
Prezydent dał się przekonać, że to dobry pomysł i nawet bardzo się nie opierał z wysupłaniem pieniędzy z miejskiej kasy na ten cel.
Z władz wojewódzkich nie zauważyłam nikogo, jak też harcerzy znacznej grupy, choć kilku było. Zresztą, jak Pan zauważył, niektórzy goście nie dopisali, ale za to byli inni. Może niepełniący ważnych funkcji, ale za to niezwykle ważni z innych przyczyn i sympatyczni. Rozmawiałam krótko z Gretzyngierem i Matusiakiem, wstępnie zaprosiłam ich do Skierniewic na spotkanie.
Aha, proszę przekazać gen. Bielewiczowi słowa podziękowania za wzruszające słowa, które skierował do zebranych, pięknie mówił. Wydał mi się wielkiej zacności człowiekiem i wrażliwym na wychowanie młodego pokolenia.
Naszym władzom chyba się podobało, w zakrystii rozmawiałam z Anią Janus – mówiła, że jest pięknie, co do innych notabli, mnie nic, ale może p. Fiagtowi coś tam szepnęli.
Wszędzie chwalę naszego posła, bo to rzeczywiście jest chłopak ze Skierniewic i bardzo zaangażowany patriotycznie i w porządku, można rzec swój chłop, to on walczył o przyjazd Kaczorowskiego do Skierniewic, wiem, że chciał współfinansować tablicę.
(Tablicę, wg projektu Marzeny, wykonała miejscowa firma kamieniarska Kazimierza Kowalczyka, stale z nimi współpracujemy, są solidni).
Też liczymy, że honorowy obywatel zostanie przyznany, na razie prezydent zapewnił, ze pieniądze na Pańską książkę są i możemy ruszać z przygotowaniami.
Tym osobom, z którymi nie mam kontaktu, proszę przekazać podziękowania. Przyjazdem Częstochowy do dziś jestem wzruszona i nie zapomnę im tego do końca życia, to było wspaniałe, zachęcałam nasze LO, żeby nawiązali z nimi kontakt, byłoby to z korzyścią dla szkół i historii.
Proszę bardzo gorąco podziękować ode mnie p. Karolowi Kubiakowi, gdyby nie jego rosła postać, nie dałabym sobie rady ze zmianą dekoracji tablicy. Chodząca z niego dobroć i życzliwość. Ujęli mnie Państwo Lisiakowie, dziś, kiedy już zapominam powoli niedociągnięcia i potknięcia moje, zostają mi w pamięci same dobre wspomnienia, a właśnie p. Lisiak i przeurocza małżonka tak mi się będą kojarzyć.
Niestety nie ze wszystkimi udało mi się porozmawiać po uroczystości, chciałam zamienić kilka słów z p. Urszulą Ładą, ale cały czas ktoś coś chciał i w końcu zniknęła mi. Myślę, że teraz, w parę dni po wszystkim, usiądę i stworzę listę rodzin, bo przecież nie zamykamy tematu, przed nami honorowi, nazwy ulic, promocja Pańskiej książki…..i dużo jeszcze sympatycznych okazji do spotkań.
Schwaliłam Figata za przyjazd TVP, bo dzwonił do nich, ale teraz wiem, że kolejny raz Pan wykonał to, co tak naprawdę my w Skierniewicach powinniśmy byli zrobić. Proszę serdecznie synowi dziękować. Mam nadzieję, ze uda nam się kiedyś zrobić to osobiście. Śliczną, miłą i świetnie zorganizowaną ma Pan córkę, miałam wrażenie, że jest we wszystkich miejscach jednocześnie, nie umknęło jej chyba nic. Proszę również pokłonić się ode mnie małżonce, jest niezwykle miłą i ciepłą osobą, dziękuję jej za podnoszenie na duchu w tą zwariowaną niedzielę.
Chylę czoła raz jeszcze przed Panem. Jeśliby Pan chciał coś jeszcze organizować jestem do dyspozycji – z Panem warto.
Z wyrazami najwyższego szacunku i uznania
Ania Baranowska
[Zgłoś post do moderacji] |