- Strona Główna - |
|
|
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie |
Historia rodziny Hredilów Autor: Cieślak Aleksander Data dodania: 26.08.2017 12:58:57
Kliknij aby powiekszyc zdjecie
Kliknij aby powiekszyc zdjecie
Kliknij aby powiekszyc zdjecie
Kliknij aby powiekszyc zdjecie
Kliknij aby powiekszyc zdjecie
|
Historia rodziny Hredilów opisana przez żyjącego obecnie na Ukrainie Romana Hredla, wnuka Grzegorza Hredila, nauczyciela Gimnazjum im. H. Sienkiewicza
Historia rodziny Hredilów opisana przez żyjącego obecnie na Ukrainie Romana Hredla, a zasłyszana i opowiedziana przez babcię, czyli żonę Grzegorza Hredla.
Grzegorz Hredil urodził się 16 lutego 1899 roku we wsi Ugercy około 16 km od Gródka Jagiellońskiego. Wywodził się z rodziny ziemiańskiej, która posiadała 8 morgów pola. Był jednym z pięciorga dzieci. . W 1911 podjął naukę w Gimnazjum w Gródku Jagiellońskim. W marcu 1917 roku został powołany do armii austriackiej i skierowany na front włoski, gdzie dostał się do niewoli. W obozie jenieckim przebywał do 1920 roku. Skutkiem wojny był fakt , że stracił częściowo słuch. Po powrocie do domu zastał spalony dom przez wojska polskie. Dlatego jak najszybciej zajął się gospodarstwem i odbudową domostwa. W 1924 roku podjął studia na Wydziale Matematyczno – Przyrodniczym Uniwersytetu im. Kazimierza Wielkiego we Lwowie. W tym czasie ponownie w domu ogień strawił domostwo, co oznaczało, że nie mógł juz liczyć na pomoc finansową od rodziców. Wobec tego zarabiał na życie udzielając korepetycji. W 1929 roku po zdaniu egzaminów z biologii, chemii i mineralogii otrzymał dyplom ukończenia uczelni. 1 września 1929 roku został skierowany na roczne odbycie praktyki zawodowej do Gródka Jagiellońskiego. Po jej odbyciu 15 września 1930 roku otrzymał pracę w Gimnazjum im. H. Sienkiewicza w Częstochowie. Tutaj nauczał trzech przedmiotów : fizyki, chemii i przyrody. W 1931 roku ożenił się z Ksenią ( ur. w 1908 r. ). 30 kwietnia 1932 roku urodził się syn Jurij. W zwyczaju rodzinnym było, że każdego lata w okresie wakacji Grzegorz Hredil z żoną i dzieckiem opuszczali Częstochowę i przyjeżdżali do swojego domu rodzinnego we wsi Ugercy. Podobnie było w ostatnie wakacje poprzedzające wojnę w 1939 roku.
Tym razem podczas ich pobytu wybuchła wojna. Po wkroczeniu do Polski wojsk niemieckich powrót do Częstochowy stał się niemożliwy. Z jednej strony była obawa o losy malutkiego dziecka z drugiej świadomość, że pewnie gimnazjum będzie zamknięte. Po za tym to właśnie Polacy zaczęli uciekać w kierunku wschodnim. Wtedy jeszcze nikt nie znał zamiarów władz radzieckich.
W czasie wojny Grzegorz Hredil nauczał dzieci, przygotowywał je do egzaminów gimnazjalnych. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 1944 roku, kiedy to podczas ofensywy radzieckiej wojska niemieckie uciekły z tamtych terenów. Był taki moment, kiedy już wojsk niemieckich nie było, a nie wkroczyły jeszcze wojska sowieckie. Wtedy to pojawili się uzbrojeni ludzie, którzy poczuli, że wszystko im wolno, jak się okazało wkrótce byli to bandyci, którzy rabowali i zabijali ludzi.
29 sierpnia 1944 roku w nocy rozległo się głośne walenie do drzwi i okna, gdzie zamieszkiwała rodzina Hredilów. W mieszkaniu Grzegorza była jego żona, jego syn ( 12 lat )i siostrzeniec ( 15 lat ), którego uczył do zdania egzaminów. W związku z późną porą postanowiono, że zostanie na noc. Do domu chciało wtargnąć czterech banderowców, którzy nieustannie walili w drzwi i w końcu zagrozili, że wrzucą do domu granat, dlatego chcąc ocalić domowników Grzegorz Hredil otworzył drzwi. Natychmiast wszystkich wyprowadzono na zewnątrz i położono twarzą do ziemi. Następnie rozkazano żonie Grzegorza Hredila powstać i wtedy jeden z banderowców powiedział : „ A ty, kurwo, stój i patrz na ich śmierć ! ”. I zaczęli strzelać do każdego. Po bandyckiej egzekucji obrabowali dom i odeszli. Wstrząśnięta kobieta straciła głowę, dosłownie w jednym momencie posiwiała , nie wiedziała co robić, przed nią leżały zwłoki najbliższych. Ale nagle jakby stał się cud, nieoczekiwanie usłyszała jęk, podbiegła do leżącego ciała i okazało się, że jej syn Jurij przeżył. Wystrzelona kula przeszła 2 mm obok serca. Szybko przebrała go w ubrania kobiece, sądząc , że po drodze banderowcy bandyci mogą ją zatrzymać . Poprosiła sąsiada i ten zawiózł ich do szpitala w Gródku Jagiellońskim.
Atak banderowców na rodzinę Hredilów miał swoje dwie przyczyny. Po pierwsze sądzono, że w domu jest dużo pieniędzy. Po drugie była to zawiść, że Grzegorz Hredil pracował w Polsce jako nauczyciel, że tym samym pracował na rząd polski i państwo polskie. Zazdroszczono, że był wykształcony i inteligentny. Nie lubiano go za to we wsi , w oczach niektórych Ukraińców był „ zdrajcą ”.
20 lat po egzekucji na rodzinie Hrediłow, syn Grzegorza Hredila – Jurij uczestniczył we wsi w weselu i nagle okazało się, że jednym z uczestników był oprawca – banderowiec z feralnej nocy 29 sierpnia 1944 roku. Zapamiętał go pomimo tego , że miał wtedy 12 lat. Po 20 latach nie miał wątpliwości, kto stoi przed nim, nie powiedział wtedy nic, banderowiec był już starszym mężczyzną. Uznał, że to starszy człowiek i nic już nie wróci, życia najbliższych.
Tak wyglądała smutna i przygnębiająca historia rodziny Hredilów, w tym Grzegorza – nauczyciela częstochowskiego gimnazjum. Jest on uwieczniony w spisie wszystkich nauczycieli gimnazjum i liceum. W dotychczasowych opracowaniach książkowych o gimnazjum i liceum nazwisko : Grzegorz Hredil jest w spisie uczących. Szkoła pamięta o swoich wszystkich nauczycielach niezależnie jakiego przedmiotu uczyli, jaką religię wyznawali i z jakiego kraju pochodzili.
Syn Grzegorza Hredila – Jurij, który przeżył cudem egzekucje banderowców po wojnie ukończył Instytut Weterynarii, następnie pracował jako weterynarz. Od 1966 podjął pracę w kopalni węglowej.
Zmarł w 1985 roku.
Tekst został uzgodniony z Romanem Hredilem, wnukiem.
[Komentarze (0)]
|
|
- Redakcja Strony - |
|