|
Janikowski Zygmunt Ezechiel Autor: Cieślak AleksanderData dodania: 04.09.2005 12:01:08
Przyjęty na podstawie egzaminu do klasy ósmej Towarzystwa Opieki Szkolnej ( Gimnazjum im. H. Sienkiewicza ) w Częstochowie. . Uczęszczał do niej w roku szkolnym 1915 / 16 , ukończył całkowity kurs nauk i w czerwcu 1916 r. złożył egzamin dojrzałości przed komisją powołaną przez Delegację egzaminacyjną zgodnie z regulaminem egzaminów dojrzałości w obrębie administracji Jenerał-Gubernatora Warszawskiego na rok szkolny 1916. ( od 1916 Gimnazjum im. H. Sienkiewicza w Częstochowie ) Po ukończeniu szkoły średniej podjął studia na Wydziale Filozoficznym w zakresie literatury i języka polskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Absolutorium uzyskał 20 września 1922 roku. 8 czerwca 1928 roku uzyskał dyplom uprawniający go do nauczania języka polskiego w szkołach średnich wydany przez Państwową Komisję Egzaminacyjną. w Warszawie. 14 lutego 1928 roku ożenił się z Bronisławą Rogalą. Swoja pracę zawodową rozpoczął 1 września 1919 roku w 8 - klasowym Gimnazjum Filologicznym pani Szudejki w Częstochowie ( do 1 sierpnia 1920 r. ). Od 1 września 1920 roku do 1 lipca 1921 roku zatrudniony był w Gimnazjum Państwowym im. R. Traugutta w Częstochowie w wymiarze 24 godzin, otrzymał również dodatkowo wychowawstwo. Od 1 września 1921 roku do 1 lipca 1922 roku pracował w Progimnazjum Karola Szulca w Warszawie ( ul Żórawia 2 ) w wymiarze 12 godzin. Od 1 września 1922 do 1 września 1939 w Gimnazjum i Liceum im. B. Prusa w Warszawie. Tutaj dał się poznać jako wyjątkowy polonista. Już w okresie studiów w sposób szczególny zainteresował się poezja. Potem pracując jako nauczyciel sam pisał wiersze, część z nich opublikował w pismach literackich. Będąc nauczycielem dalej kontynuował swoje zainteresowania, ale swoja pasje starał się zaszczepić wśród młodzieży. Dzięki temu zdobył wśród młodzieży podziw, uznanie i szacunek. Niestety w czasie Powstania Warszawskiego jego cały literacki dorobek spalił się. Od 1 września 1941 roku do 1 lipca 1942 roku pracował w Kursach Przygotowawczych do szkół zawodowych II stopnia w Warszawie w wymiarze 16 godzin. Równocześnie od 1 września 1939 roku do 1 sierpnia 1944 roku brał udział w tajnym nauczaniu na kompletach organizowanych przy Gimnazjum im. B. Prusa w Warszawie. Uczniowie pamiętają go jako skromnego człowieka, który przemierzał znaczne odległości w Warszawie, często z narażeniem własnego życia, aby nauczać młodzież. Po wojnie został wysiedlony do Zabierzowa koło Krakowa, a następnie przeniósł się do Częstochowy, gdzie rozpoczął swoją pracę w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. H. Sienkiewicza (1 kwietnia 1945 roku ). Wg dokumentacji szkolnej przepracował tutaj jako nauczyciel języka polskiego do roku 1957 roku. Na dzień 1 września 1956 roku Prezydium Miejskiej Rady Narodowej wyliczyło mu w sumie staż pracy wynoszący : 40 lat i 10 miesięcy. Zmarł 11 października 1957 roku na atak serca. Ciało profesora zostało wyprowadzone ze Szkoły. Profesor Janikowski został pochowany został na cmentarzu św. Rocha. Był człowiekiem niezwykłym, przy tym skromnym. Swoje Zycie całkowicie oddał nauczaniu. Potrafił wśród młodzieży pokazać najpiękniejsze tajniki polskiej literatury i poezji. Zawsze kochał młodzież, potrafił ja ująć swoja wiedzą, pasją i niezwykłą kulturą osobistą. A. Cieślak Janikowski Zygmunt Ezechiel ( 1895 – 1957 ) Urodził się 10 kwietnia 1985 roku w Janowie koło Częstochowy. Po ukończeniu miejscowej szkoły podstawowej wstąpił do gimnazjum im. H. Sienkiewicza w Częstochowie. Przyjęty został na podstawie egzaminu do klasy ósmej Towarzystwa Opieki Szkolnej w Częstochowie. Uczęszczał tutaj w roku szkolnym 1915 / 16 , ukończył całkowity kurs nauk i w czerwcu 1916 r. złożył egzamin dojrzałości przed komisją powołaną przez delegację egzaminacyjną zgodnie z regulaminem egzaminów dojrzałości w obrębie administracji Jenerał-Gubernatora Warszawskiego na rok szkolny 1916. Następnie zapisał się na Uniwersytet Warszawski, gdzie rozpoczął studia nad językiem i literatura polską, jednocześnie zamiłowaniem poświęcając się naukom pedagogicznym. Rozmiłowany w literaturze pięknej sam zaczął pisać. Szereg ciekawych wierszy ogłosił w różnych pismach literackich, a wiele rzeczy nie ujrzało światła dziennego. Zmarły do ostatnich chwil swojego życia ubolewał nad swymi utworami poetyckimi, które w całości spaliły się w czasie Powstania Warszawskiego. Już jako wykładowca języka polskiego w prywatnym gimnazjum w Warszawie dał się poznać od najlepszej strony. Zawsze skromny, cichy i skupiony stał się ulubieńcem młodzieży, dla której był prawdziwym ojcem, wyrozumiały o nadzwyczajnym takcie w trudnych sytuacjach życiowych swoich wychowanków. Cieszył się również wielkim szacunkiem swych kolegów i uznaniem Władz Szkolnych. Łączył bowiem głęboką kulturę osobistą z wielką wiedza i urzekał ludzi swą bezpośredniością. Można o nim powiedzieć bez przesady, że był to chyba jeden z niewielu ludzi, który nie miał nieprzejednanych wrogów. Jeśli wyczuwał u kogoś niechęć do siebie, natychmiast sam rozładowywał napięcie i wyciągał rękę do zgody. W czasie okupacji hitlerowskiej z narażeniem własnego życia uczył potajemnie młodzież warszawską, często o głodzie i chłodzie przemierzając długie , smutne ulice nie ujarzmionego miasta. Od 1939 roku pisał coraz mniej, najwięcej czasu poświęcając umiłowanej przez siebie młodzieży, dla której był zawsze prawdziwym opiekunem w tych czarnych dniach hitlerowskiej niewoli. Powstanie Warszawskie przeżył po bohatersku. Ani na chwilę nie załamał się, nie stracił wiary w Tę „ która nie zginęła ”. Sam często, pomimo słabego stanu zdrowia wspierał swych uczniów, którzy walczyli na murach Warszawy, bądź radami, bądź dzieląc się z nimi ostatnim kawałkiem chleba. Po powstaniu został wysiedlony do Zabierzowa koło Krakowa, a stamtąd przeniósł się do Częstochowy, gdzie początkowo pracował jeszcze w tajnym nauczaniu, a później od lutego 1945 roku wykładał umiłowany przez siebie język polski w Liceum im. Henryka Sienkiewicza w Częstochowie. Na tym stanowisku pracował do ostatka, do ostatnich swoich dni uczył nie tylko słowem, ale przykładem swego skromnego a jakże wielkiego życia. I dlatego tak wielki pozostawił po sobie żal. Nigdy bowiem nie szczędził sił , by młodzież sobie powierzona wychować na dobrych, światłych, ofiarnych obywateli. Rozszerzał horyzonty myślowe, ale jeszcze bardziej, z uporem Fidiasza rzeźbił ich dusze, żarem swego serca napełniał ich serca. Dla tej umiłowanej przez siebie młodzieży porzucił nawet twórczość literacką. Przestał pisać, a zaczął żyć pełnią swego wielkiego serca. Rozdawał go hojnie tym, którzy go potrzebowali. I to spracowane nad miarę serce upomniało się o swoje prawa. Ale prof. Janikowski był aż do zapamiętania oddany młodzieży, nie usłuchał wołania swego zmęczonego serca i spalił się do reszty w jego żarze. Zmarł człowiek wielki w swej wielkiej skromności. 11 października 1957 roku zmarł. Pochowany został na cmentarzu św. Rocha. Wspomnienie o prof. Zygmuncie Janikowskim. 11 października 1957 r. odszedł od nas na zawsze zasłużony pedagog prof. Zygmunt Janikowski pozostawiając po sobie serdeczny żal społeczeństwa częstochowskiego a zwłaszcza młodzieży. Zygmunt Janikowski urodził się 10 kwietnia 1895 roku w Janowie kolo Częstochowy. Po ukończeni miejscowej szkoły podstawowej wstąpił do gimnazjum im. H. Sienkiewicza w Częstochowie, a potem w 1914 r. zapisał się na Uniwersytet Warszawski, gdzie rozpoczął studia nad językiem i literatura polska, jednocześnie z zamiłowaniem poświęcając się naukom pedagogicznym. Rozmiłowawszy się w pięknie literatury polskiej Z. Janikowski sam zaczął pisać. Szereg ciekawych wierszy ogłosił w rożnych pismach literackich, a wiele rzeczy nie ujrzało światła dziennego, a szkoda. Zmarły do ostatnich chwil swego życia ciągle ubolewał nad swymi utworami poetyckimi, które w całości spaliły się w czasie Powstania Warszawskiego. Już jako wykładowca j. polskiego w prywatnym gimnazjum w Warszawie dal się poznać od najlepszej strony., zawsze skromny, cichy i skupiony stał się ulubieńcem młodzieży, dla której był prawdziwym ojcem, opromieniającym głębokim wyrozumieniem i nadzwyczajnym taktem trudne sytuacje życiowe swych wychowanków. Cieszył się również wielkim szacunkiem swych kolegów i uznaniem Władz Szkolnych. Łączył bowiem głęboką kulturę osobista z wielka wiedza i urzekał ludzi swa bezpośredniością. Można o nim powiedzieć bez przesady ze był to chyba jeden z niewielu ludzi, który nie miał nieprzejednanych wrogów. Jeśli wyczuwał u kogoś niechęć do siebie natychmiast sam rozładowywał napięcie wyciągał rękę do zgody. W czasie okupacji hitlerowskiej z narażeniem własnego życia uczył potajemnie młodzież warszawską, często o głodzie i chlorozie przemierzając długie, smutne ulice nie ujarzmionego miasta. Od 1939 r. pisał coraz mniej, najwięcej czasu poświęcając umiłowanej przez siebie młodzieży, dla której był zawsze prawdziwym opiekunem w tych czarnych dniach hitlerowskiej niewoli. Powstanie Warszawskie przeżył Z. Janikowski po bohatersku. Ani na Chile nie złamał się nie stracił wiary w Tę, „która nie zginęła”. Sam często, pomimo słabego stanu zdrowia wspierał swych uczniów, którzy walczyli na murach warszawy, bądź radami, bądź dzieląc się z nimi ostatnim kawałkiem chleba. Po powstaniu został wysiedlony do Zabierzowa koło Krakowa, a stamtąd przeniósł się do Częstochowy, gdzie początkowo pracował jeszcze w tajnym nauczaniu, a później od lutego 1945 r. wykładał umiłowanym przez siebie j. polskim w Liceum im H. Sienkiewicza. Na tym stanowisku pracował do ostatka, do ostatnich dni uczył nie tylko słowem, ale przykładem swego skromnego a jakże wielkiego życia. I dlatego tak wielki pozostawił po sobie żal. Nigdy bowiem nie szczędził sił, by młodzież sobie powierzoną wychowywać na dobrych, światłych , ofiarnych obywateli. Rozszerzał horyzonty myślowe, ale jeszcze bardziej, z uporem swego Fidiasza rzeźbił ich dusze, żarem swego serca napełniał ich serca. Dla tej umiłowanej przez siebie młodzieży porzucił nawet twórczość literacka. Przestał pisać, a zaczął żyć pełnią swego wielkiego serca. Rozdawał go hojnie tym, którzy go potrzebowali. I to spracowane nad miarę serce upomniało się wreszcie o swoje prawa. Ale prof. Z. Janikowski był aż do zapamiętania oddany młodzieży, nie usłuchał wołania swego zmęczonego serca i spalił się do reszty w jego żarze. Gdy odchodził od nas, smutnym spoglądał po nas wzrokiem jakby wyczuwał, ze już do nas nie powróci. I rzeczywiście nie wrócił. Ale po nim pozostała jakąś siła, pod urokiem której pozostajemy i ona będzie nam towarzyszyć przez dalsze życie. Zmarł bowiem człowiek wieli w swej wielkiej skromności. http://polskie-cmentarze.com/roch/czestochowa/grobonet/start.php?id=detale&idg=36029&inni=0 Lokalizacja grobu : sektor 4, nr rzędu 1 , nr grobu 37 [Komentarze (0)] |
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Projekt i wykonanie: © 2005 Tomasz 'Skeli' Witaszczyk, all rights reserved. Modified by X-bot Hosting stron internetowych |