- Strona Główna - |
|
|
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie |
Częstochowskie zoo przy Gimnazjum im. H. Sienkiewicza Autor: Życie 31.12.2008 - 01.01.2009 Data dodania: 12.01.2009 17:13:56
Kliknij aby powiekszyc zdjecie Życie 31.12.2008 - 01.01.2009
|
W częstochowskim Życiu ( 31.12.2008 na 01.01.2009 ) ukazał się artykuł Aleksandra Cieślaka o istniejącym przed wojną przyszkolnym ogrodzie zoo.
A oto pełny tekst :
Warto przybliżyć mieszkańcom Częstochowy losy szkolnego ogródka zoologicznego. Niewątpliwie dla miasta była to pewnego rodzaju chluba, dla szkoły zaszczyt, ale nie wszystko jednak było tak różowe jak się dzisiaj wspomina. Na pewno inicjatywa była cenna. Ogród powstał dzięki dwóm osobom, ówczesnego dyrektora gimnazjum Wacława Płodowskiego i nauczyciela chemii i biologii Edwarda Pawłowskiego.
Nieznana jest data powstania ogródka zoologicznego. W dokumentach szkolnych jest data pochodząca z 1929 roku, gdzie wylicza się o jakie zwierzęta zostało wzbogacone szkolne zoo, jak również dokonana została inwentaryzacja wszystkich zwierząt. I tak były jeleń, e sarny, 2 wilki, 2 lisy, 2 borsuki, 2 małpy, 2 kuny leśne, 24 króliki, zając, 3 fretki, świnki morskie, jaszczurki, zaskrońce, 4 synogarlice, 4 kuropatwy, szczygły, papugi, kilka sów, bażanty, 3 myszołowy, pustułka, orzeł bielik, paw i perliczka. W lipcu 1924 roku zakupiono chyba najwspanialszy okaz bo samego niedźwiedzia brunatnego. Zakupu dokonano w Poznaniu, a niedźwiedź kosztował 900 złotych.
Około 1935 roku do Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego wystosowali pismo nauczyciele biologii w sprawie szkolnego zoo. W piśmie tym wspominają, że koło powstało mniej więcej około 12 lat temu, wobec tego można przyjąć rok 1923 za datą założenia ogródka zoologicznego przy Gimnazjum im. H. Sienkiewicza. Zarówno dyrektor szkoły jak i profesor Edward Pawłowski ni byli z zawodu biologami i pewnie tak do końca nie zdawali sobie sprawy, jak wiele problemów pojawi się w funkcjonowaniu tego typu przedsięwzięcia. Obaj na pewno działali w dobrej wierze i zapewne chcieli w ten sposób wzbogacić gimnazjum o nowy dział i wyróżnić tę szkołę spośród innych w Polsce. W roku 1930 Edward Pawłowski przeniósł się w inne miejsce służbowe i z problemem zoo pozostał już sam dyrektor szkoły. Po pięciu latach funkcjonowaniu ogrodu zaczęły pojawiać się kłopoty finansowe i organizacyjne. Dyrektor szkoły Wacław Płodowski nie dopuszczał myśli o zamknięciu zoo, sądził , że taka decyzja obniżyła by jego autorytet w szkole i mieście. Dlatego wyznaczał kolejnych nauczycieli - opiekunów, a także młodzież, aby kontynuować i wzbogacać zbiory ogrodu zoologicznego. W szkole istniało wówczas Koło Przyrodnicze i właśnie ono stało się głównym filarem utrzymania ogrodu zoologicznego. Na czele Koła Przyrodniczego stał były uczeń gimnazjum , student weterynarii E. Szyfelbajn, który 22 września 1929 r., podczas oficjalnego udostępnieniu ogrodu dla mieszkańców miasta wygłosił referat pt. : „ Ogrody zoologiczne i ich rozwój z uwzględnieniem zwierzyńca z w Częstochowie ”.
Ogród zoologiczny znajdował się na tyłach szkolnych, obok ogrodu botanicznego, pośrodku którego wznosił się kopiec Kopernika, usypany przez uczniów z inicjatywy ks. Bonawentury Metlera w 1923 roku z okazji 450 rocznicy urodzin wielkiego astronoma. Cała posesja szkolna wynosiła około 5000 metrów kwadratowych z czego na ogród zoologiczny przypadała jedna trzecia tej posesji. Sąsiadował on z jednej strony z Kurią Biskupią z drugiej zaś z posesją S.S. Zmartwychwstania Pańskiego. Przestrzeń była więc dość duża jednak dla takich zwierząt jak sarny, daniele i jelenie była zdecydowanie za mała. Dla tych zwierząt w takiej przestrzeni czuły się prawie jak w klatce, zmuszone były do trybu życia zupełnie niezgodnego z ich charakterem. Dla niedźwiedzia została wybudowana ciasna betonowa klatka, zaopatrzona z jednej strony w żelazna kratę. W jej wnętrzu było jednak mało miejsca, niedźwiedź mógł jedynie chodzić w niej wkoło. Konieczny dla niedźwiedzia basen do kąpieli i ochłody był zdecydowanie za mały i w dni upalne przykro było patrzeć jak to zwierze się męczy.
W podobnych warunkach żyły i pozostałe zwierzęta. Decydując się na założenie ogrodu nie zdawano sobie sprawy, że problem przestrzeni dla zwierząt okaże się decydującym. Tym bardziej, że nie było już najmniejszej możliwości dokupienia terenów. Problemem były też skargi mieszkańców z ulicy Racławickiej o dochodzących do ich domów wyziewów i zapachów odchodów zwierzęcych. Skarżono się także na wycie wilków w nocy, przeraźliwym darciem się pawi, rykiem niedźwiedzia i jeleni. W dni upalne pojawiała się na dodatek plaga much.
Jak widać przed ogrodem zoologicznym pojawiło się sporo problemów. Nad sensem jego działalności zastanawiali się nauczyciele biologii z ówczesnych gimnazjów, którzy kilka razy w roku spotykali się na konferencjach metodycznych. Wreszcie w połowie lat trzydziestych podjęli uchwałę o wysyłaniu pisma do kuratorium krakowskiego. Podpisywali się wówczas pod nim tacy nauczyciele jak : Brandlewiczowa z Gimnazjum Żydowskiego, Władysław Hoszowska z III Państwowego Gimnazjum i Liceum im. J. Słowackiego, nauczyciel z Państwowego Gimnazjum dla Wychowawczyń Przedszkoli, siostra Kędzierska z Gimnazjum S.S. Najświętszej Sędzimir z Męskiego Gimnazjum im. R. Traugutta, nauczycielka z Gimnazjum „ Nauka i Praca ” i dwóch nauczycieli z samego Gimnazjum im. H. Sienkiewicza : Szczęsław Markowski i Grzegorz Hredil.
W pismach skierowanych do władz oświatowych powoływano się na „ niemoralne warunki bytowania zwierząt ”. Jako nauczyciele biologii pracujący w Częstochowie uważali, że poszanowanie życia zwierząt jest łamane nagminnie właśnie w przyszkolnym ogrodzie. Twierdzili, że bez porozumienia się z biologami szkoła zakupywała na przykład świstaki, które podlegały ochronie, a które powinny bytować w warunkach zbliżonych do naturalnych, czego ogród zoologiczny nie zapewniał. Obawiano się o zdrowie opiekujących się zwierzętami uczniów. Wśród małp bardzo często pojawiała się gruźlica, u borsuków wścieklizna, a u ptaków odkryto przypadek zarazy papuziej. Wprawdzie dzięki przytomności umysłu nauczycieli udało się zapobiec szerzeniu się tych chorób wśród młodzieży, nie można jednak tego uważać za normalną regułę, ale jedynie za szczęśliwy przypadek. Nauczyciele biologii twierdzili także, że ze strony zwierząt grozi im niebezpieczeństwo. Jako przykład podali wypadek, kiedy to woźnemu niedźwiedź rozszarpał rękę.
Nauczyciele ci w swoich pismach powoływali się na wypowiedzi z konferencji dla nauczycieli biologii w Kielcach. Konferencja ta miała miejsce w 1936 roku. W obecności delegatów kuratorium i wizytatorów : Chrzanowskiej i Komara główne wyjaśnienie złożył instruktor ministerialny dr Antoni Mączak. Twierdził, że w Polsce są dwa ogrody zoologiczne prowadzone prawidłowo, w Warszawie i Poznaniu, natomiast ogródki zoologiczne prowadzone przy szkołach nadają się do inspekcji prokuratorskiej. Ten surowy osąd oznaczał, że przed częstochowskim ogrodem zoologicznym zaczęły się piętrzyć coraz większe trudności. Jednak upór dyrektora sprawił, że ogród funkcjonował dalej. Ogromne wsparcie finansowe dawali rodzice, a także władze miasta w osobach ławników : Józefa Dziuby i Nowakowskiego. Pozyskiwano również pieniądze z biletów wstępu. Zwierzyniec był otwarty codziennie po południu od 1.00 do 5.30, a w niedziele i święta od 11.00 do 1.00 po południu i 3.00 do 5.00. Bilet wstępu kosztował dla młodzieży 30 gr dla osób dorosłych 50 gr. Z inicjatywy Starostwa Powiatu Częstochowskiego 16 urzędów gmin zebrało jednorazową składkę na rzecz zwierzyńca. Pieniądze dokładali również i sami uczniowie Gimnazjum im. H. Sienkiewicza, zwłaszcza ci , którzy bezpośrednio opiekowali się zwierzętami. Często, ci którzy podpadli na lekcjach i groziło im obniżenie sprawowania ( co mogło być przyczyna nie uzyskania promocji ), zobowiązani byli w okresie wakacji opiekowaniem się wyznaczonymi zwierzętami i zakupywaniem dla nich pożywienia. Stałym dostawca mięsa była miejscowa rzeźnia. Dr Koniński, który był lekarzem weterynarii Sejmiku często opatrywał zwierzęta, szczepił je i dbał o ich kondycje zdrowotną.
Ogród zoologiczny przetrwał do momentu wybuchu wojny. Po wkroczeniu Niemców i zajęcia gmachu liceum część zwierząt wypuszczono, część pouciekała. W krótkim okresie czasu pozostały puste klatki i wybiegi. Wojna przerwała kontrowersyjnie funkcjonujący zwierzyniec. Pozostały wspomnienia absolwentów roczników przedwojennych , którzy często chodząc od strony ulicy Racławickiej przypominają sobie jak wyglądało przed wojna szkolne zoo. Teraz w tym miejscu znajduje się wybetonowane boisko szkolne, hala sportowa i basen. Siedemdziesiąt lat temu biegały tam zwierzęta. Dzisiaj w muzeum szkolnych znajdują się ekspozycje zdjęć zwierząt, którymi wtedy opiekowali się uczniowie Gimnazjum im. H. Sienkiewicza.
[Komentarze (0)]
|
|
- Redakcja Strony - |
|