- Strona Główna -
- Historia Szkoły -
- Różności -
- Kronika Szkoły -
- Spotkania po latach -
- Muzeum - Kroniki -
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie

Absolwent Sienkiewicza
Rocznik 1890

Kliknij aby powiekszyc zdjecie
Imię:Stanisław
Drugię imię:
Nazwisko:Oderfeld
Klasa:brak danych
Wychowawca:brak danych
Data ur.:brak danych
Miejsce ur.:brak danych
Dawny adres:brak danych
Kontakt:brak danych
Opis:Ojciec Jana Oderlelda. wpis dokonany na podstawie wspomnień Jana Oderfelda.
Ojciec Stanisław, doktor chemii, był inżynierem, wynalazcą, przedsiębiorcą i społecznikiem.

Ze wspomnień Jana Oderfelda:
"...Mój ojciec opowiadał mi iż poszukując dla siebie dobrego wykształcenia zgodnego z jego zainteresowaniami zastanawiał się, gdzie na świecie są uczelnie o wysokim poziomie kształcenia. Z jego analiz wynikało, iż takie uczelnie znajdowały się w Niemczech, jako w kraju o wysokim stopniu uprzemysłowienia. Ojciec zdecydował się na uczelnie w miejscowości Karlsruhe, było to w dystrykcie Niemieckim nazywanym Badenia. Nie potrafię porównać jakiego rodzaju była to szkoła, może odpowiednik naszego uniwersytetu, być może troszkę niżej. Z grubsza biorąc była to szkoła kształcąca inżynierów na średnim poziomie /w owych czasach istniał również wyższy poziom kształcenia inżynierów tzw. inżynieria dyplomowana, jednakże aby ukończyć ten wyższy poziom trzeba było najpierw zaliczyć poziom średni wraz z kursami/. Mój ojciec ukończył uczelnie jako inżynier, jednakże chciał kształcić się dalej, niestety w Niemczech nie było niczego, co mogłoby odpowiadać oczekiwaniom mojego ojca w owych czasach. Bardzo niedaleko od Karlsruhe jest Szwajcaria , a tam słynny uniwersytet w Brnie. Mój ojciec zapisał się na ten uniwersytet i po kilku latach żmudnej pracy ukończył go z tytułem doktora. Aby uzyskać niezbędną praktykę powrócił znowu na teren Niemiec, gdzie rozpoczął studia podoktorskie. Może wspomnę tutaj kilka słów o tym, iż kandydaci którzy chcieli zaprezentować swoje umiejętności zgłaszali się wówczas na staż półroczny do największych i nowoczesnych fabryk, ojciec mój taki sta. odbywał w fabryce sody. Fabryka stawiała dość korzystne warunki startu, oferując przez pół roku fundusze, które można było spożytkować na stworzenie jakiejś innowacji, wynalazku. Wówczas, jeśli było to przydatne w fabryce i zapewniało jej rozwój fabryka kupowała pomysł, bądź też w przypadku niepowodzenia rezygnowała z dalszej współpracy. Mój ojciec pracował jeszcze w kilku różnych fabrykach w ówczesnej Europie, po czym wrócił do Polski, gdzie rozpoczął pracę w naszej rodzinnej fabryce. Tyle zapisujemy na razie na temat mojego ojca, jeśli zaś chodzi o moja matkę, moja matka otrzymała standardowe wykształcenie jakie w owych czasach otrzymywały kobiety wywodzące się ze środowiska inteligenckiego, ani za mało, ani za dużo, po prostu matura. Jakie były wymagania na maturze ja już po tylu latach nie potrafię powiedzieć no może jedynie tyle co mama mi opowiadała, że kładziono nacisk na języki rosyjski, łacinę i grekę. Moja mama ukończyła
szkołę, interesowała się jednak starożytną Grecją i Rzymem, starała się więc uzupełnić swoją wiedze na studiach prywatnych, szczególnie z zakresu mitologii greckiej i rzymskiej. Wówczas jeszcze nie była żoną mojego ojca, w jaki sposób rodzice się zeszli nie bardzo potrafię powiedzieć, pewnie mama wspominała mi na ten temat, ale ja nie potrafię przytoczyć szczegółów, niemniej jednak ważny jest fakt, iż w roku 1904 w Warszawie moi rodzice pobrali się w Parafii Ewangelicko Augsburskiej. Wesele musiało być huczne z licznymi gośćmi ponieważ ojciec wynajął cały Hotel Saski, nie pamiętam ile wesele trwało, czy kilka dni, czy nawet tydzień. Rodzice ustalili, iż zamieszkają w Częstochowie, gdzie ojciec objął dział w fabryce rodzinnej, w którym to jego wiedza i doświadczenie bardzo się przydały. Dział zajmował się produkcją miedzy innymi papieru kolorowego, prawdopodobnie w tym czasie była to jedyna fabryka tego typu na terenie Polski. Współwłaścicielami fabryki byli jego bracia, no ale jeden z braci w ogóle nie
interesował się fabryką, ponieważ był adwokatem, a jego dochody wystarczały mu do życia. Drugi brat prowadził w fabryce dział graficzny, no ale głównym szefem fabryki był mój ojciec. Moja matka skupiła się głównie na domu i dzieciach, ja nie byłem pierwszym dzieckiem, mój pierwszy brat Jurek zmarł po roku, nie potrafię powiedzieć dokładnie na co chorował, mówiono jedynie .e to choroba płuc, a w owych czasach jedynym lekarstwem zalecanym przez lekarzy było tzw. zdrowe powietrze. Po kilku latach ja się
narodziłem, rodzice strasznie bali się o moje zdrowie starając się wypełniać ówczesne zalecenia często wyjeżdżali ze mną do Zakopanego, które to miejsce było określane jako z „dobrym powietrzem”. Poza tym w owych czasach Częstochow była blisko granicy Niemieckiej, wiec rodzice starali się w miarę możliwości często wyjeżdżać ze mną. To, co jeszcze mogę powiedzieć o moich rodzicach to że rodzice często robili różne prace społeczne, np. mój ojciec wykładał, oczywiście nieodpłatnie, tzw. towaroznawstwo, moja matka udzielała się w parafii. To właściwie tyle ile chce powiedzieć w chwili obecnej o moich rodzicach. W uzupełnieniu tej części opowieści. Nie wiem, kiedy jako dziecko nauczyłem się czytać po prostu nie pamiętam tego zbyt dobrze. Nie przypominam sobie przy tym abym korzystał z pomocy przy nauce alfabetu czy też czytania. Pragnę jednak wspomnieć, iż moja Matka wprowadziła mnie w świat literatury i to nie tylko tej polskiej, ale i światowej. Oczywiście tłumaczonej na język polski. Nie zależnie od faktu, i. umiałem już czytać pamiętam, że moja mama czytała mi bardzo często równe książki przyznaje, iż bardzo to lubiłem. Oczywiście doborem odpowiedniej literatury dla takiego młodego
człowieka zajmowała się moja Matka, ale przyznaje, iż bardzo wiele z tego się nauczyłem i wyniosłem. Tyle mogę powiedzieć, jeśli chodzi o moje początki z literaturą. Jeśli chodzi o nauki ścisłe to pamiętam, że bardzo zafascynowany byłem jako młody człowiek matematyką. Dziś zupełnie nie pamiętam, jakie były tego początki. Pamiętam jednak, że kiedyś spytałem mojego ojca, co to jest milion, odparł, i. jest to bardzo duża liczba. Wszystko to wydawało mi się bardzo ciekawe a zarazem tajemnicze. Jeżeli chodzi o
moją dalszą naukę to mój ojciec wziął na siebie ciężar wciągnięcia mnie w nauki chemii i fizyki. W związku z tym i. mój ojciec prowadził jak już wspomniałem wykłady i szkolenia, urządził równie. Małe laboratorium gdzie ja jako młody chłopiec sześcioletni poznawałem ten fascynujący świat nauki.
Pamiętam jak mój ojciec pokazywał mi różne doświadczenia chemiczne jak po dodaniu jakiegoś odczynnika zmieniały się barwy cieczy w próbówkach. Wspominam także pierwsze urządzenia takie jak pompa pneumatyczna. Pamiętam na przykład taki eksperyment, mój Tato umieścił budzik, który dzwonił w pojemniku, z którego Tato usunął powietrze i budzika nie było już słychać. Te wszystkie doświadczenia
były dla mnie w owym czasie magiczne niemal i bardzo mnie fascynował ten nowy świat ukazywany przez mojego Ojca. Musze przy tym wspomnieć, iż w owych czasach nie było jeszcze powszechnie stosowanej elektryczności. "

[Komentarze (1)]
- Redakcja Strony -
- Absolwenci -
- Wyszukiwanie -
- IV L.O. w Internecie -
- Absolwenci innych LO -





Projekt i wykonanie: © 2005 Tomasz 'Skeli' Witaszczyk, all rights reserved.
Modified by X-bot
Hosting stron internetowych