- Strona Główna -
- Historia Szkoły -
- Różności -
- Kronika Szkoły -
- Spotkania po latach -
- Muzeum - Kroniki -
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie

Częstochowska siłaczka

Autor: Maszczyk Ewa - Gazeta Wyborcza - 1998 r.
Data dodania: 02.04.2006 21:57:41

Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Maszczyk Ewa

Częstochowska siłaczka

Z urodzenia, wychowania i wykształcenia jestem warszawianka – mówi Natalia Jakubowska – Ale od czasów I wojny światowej Częstochowa to moje miasto.
Pani Natalia wkrótce skończy 104 lata. Jest najstarsza mieszkanką Częstochowy. Jej pokój w bloku ul. Krasińskiego wypełniają przedwojenne meble i bibeloty. Na ścianach namalowane przez nią obrazy. W rogu duży portret w ozdobnej ramie. To ojciec pani Natalii.
- Pochodzę z długowiecznej rodziny. Moja babcia umarła, kiedy miała 96 lat, a ojciec 90 – opowiada Natalia Jakubowska.
- Nigdy poważnie nie chorowałam. Zdrowie na szczęście mi dopisuje.

Z hrabiowskiej rodziny

Przodkowie najstarszej częstochowianki pochodzili z hrabiowskiej rodziny. Babka z domu Kicińska, miała majątek koło Pułtuska. Mała Natalka zgodnie z rodzinną tradycją , odebrała staranne wykształcenie. Przed I wojną światową ukończyła w Warszawie pensję dla dziewcząt w dawnym pałacu biskupa Sołtyka. Pani Natalia wspomina, jak po kryjomu uczono w niej literatury ojczystej – Miałyśmy właśnie lekcję polskiego, kiedy na pensje przyjechał rosyjski wizytator – opowiada.
- Wszedł do klasy obok, a dziewczęta wstały z krzeseł robiąc nieprawdopodobny hałas. To był umówiony sygnał, ostrzegający przed wpadką.
W 1914 ojciec pani Natalii, ceniony kolejarz, został wywieziony, aby budować kolej w głębi Rosji. Kiedy wybuchła wojna, jej mama razem z młodszymi dziećmi trafiła do Moskwy, a Natalia do krewnych do Częstochowy. W zamian za opiekę pomagała wujostwu w wychowaniu dziewięciorga dzieci. I już została.

Czy Pani będzie biła ?

W trzecim roku wielkiej wojny Natalia Jakubowska ukończyła kurs pedagogiczny w Progimnazjum i Gimnazjum im. H. Sienkiewicza – Zawsze chciałam być nauczycielka – wspomina. – Na pensji uczono nas patriotyzmu, a moja nauczycielka rozbudziła we mnie miłość do poezji Marii Konopnickiej. Chciałam otrzeć łzy, które wylewała w swoich utworach nad losem wiejskich dzieci.
Pojechała na wieś do Zwierzyńca koło Panek – Na naukę było zapisanych 106 dzieci, ale nikt tam nie chciał uczyć ze względu na trudne warunki – mówi – Kiedy się zjawiłam, sołtys ze zdziwieniem zapytał „ A po co Pani tu przyjechała ? Przecież tu nic nie ma.”
Pierwsza noc przespała u niego na snopku słomy, na podłodze. Potem zajęła się przygotowaniem budynku przeznaczonego na szkołę. – Pamiętam, jak przyszła do mnie mała dziewczynka, która bardzo chciała się uczyć – wspomina – Zapytała : „ Czy Pani będzie biła ? „Nie będę bo za to nie płacą.” – odpowiedziałam.
Po trzech latach pracy w Zwierzyńcu została wysłana – w nagrodę za wzorową pracę – na roczny wyższy kurs pedagogiczny do Warszawy. Kiedy go ukończyła, pracowała w kilku częstochowskich szkołach : podstawowej Nr 22, seminarium nauczycielskim, Gimnazjum im. H. Sienkiewicza.. Uczyła równocześnie fizyki, chemii, matematyki, biologii, języka francuskiego i polskiego.
- Trzynaście lat uczyłam analfabetki, dorosłe kobiety, które nie umiały czytać ani pisać – mówi – Żeby szkoła była radosna, urządzałam odczyty z przeźroczami. Mogłam sobie na to pozwolić, bo miałam epidiaskop, a to było wtedy rzadkie.

Nauczycielka z więzienia

W 1934 roku pani Natalia – na prośbę sądownictwa – założyła eksperymentalną szkołę w więzieniu na Zawodziu, - W Częstochowie nikt wcześniej tego nie robił – wspomina.
- W ogóle niewiele było osób, które skończyło siedem klas. Moim podopiecznym się udało. A największą satysfakcję miałam , kiedy panowie z komisji egzaminacyjnej przyznali, że tak przygotowanych uczniów, jak ci z więzienia, jeszcze nie spotkali.
Ostatni rocznik uczniów eksperymentalnej szkoły więziennej otrzymał świadectwa ukończenia VII klasy latem 1939 roku.
Podczas okupacji pani Natalia pracowała w szkole Nr 14 przy ul. Waszyngtona. W domu prowadziła tajne komplety, - Dzieci uczyły się od szóstej rano do zmroku – opowiada – Także te, uratowane z transportów do Niemiec, odbite z pociągów do obozów, gdzie jechały w bydlęcych wagonach.
Była też łączniczka organizacji podziemnej – rozwoziła grypsy, drukowała gazetki na powielaczu.

Nie jestem „ stalinówką „

Po wyzwoleniu uczyła w Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli.
- Pamiętam, że była tam wizytatorka, która napuszczała władze, że nie jestem „ stalinówką „ – uśmiecha się pani Natalia – Kiedyś przyjechała specjalna komisja z Warszawy. Na jej czele stała kobieta, która była jak bryła lodu. Po kilku dniach zaczęła mięknąć, a kiedy wyjeżdżała, powiedziała : „ Chciałabym mieć w Warszawie takie nauczycielki jak Pani.”
Mimo to pani Natalia zmieniła prace i aż do emerytury uczyła w Liceum im. H. Sienkiewicza . kiedy odchodziła w 1970 roku, miała 76 lat.
Na emeryturze opiekowała się rodzeństwem. Oddawała się też swojej pasji – czytaniu. Robiła pamiątkowe albumy o historii Liceum Sienkiewicza i szkoły Podstawowej Nr 22. Do dziś są one tam przechowywane.
Pani Natalia mieszka dziś samotnie. Nigdy nie wyszła za mąż. Opiekuje się nia sąsiadka, dawna uczennica i siostrzeniec.
- Nie mam żadnej recepty na długowieczność. – śmieje się - Najważniejszy jest kontakt z drugim człowiekiem. Kiedy mogę z kimś porozmawiać, to od razu jestem zdrowsza.


[Komentarze (0)]
- Redakcja Strony -
- Absolwenci -
- Wyszukiwanie -
- IV L.O. w Internecie -
- Absolwenci innych LO -





Projekt i wykonanie: © 2005 Tomasz 'Skeli' Witaszczyk, all rights reserved.
Modified by X-bot
Hosting stron internetowych