- Strona Główna -
- Historia Szkoły -
- Różności -
- Kronika Szkoły -
- Spotkania po latach -
- Muzeum - Kroniki -
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie

Wspomnienia z wakacji w 1952 r.

Autor: Czesław Ściubidło
Data dodania: 30.09.2012 20:37:42

Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Wspomnienia z wakacji w 1952 r.


W sierpniu 1952 r., na polecenie władz miejskich, zostaliśmy wysłani specjalnym pociągiem do PGR Cerkwica koło Rewala, nad morzem; do pomocy przy żniwach.
Do wyjazdu zostali wybrani starsi uczniowie, przeważnie pochodzący ze wsi i obowiązkowo wpisani do organizacji pod nazwą „ Slużba Polsce” w skrócie SP.
Z naszego liceum pojechało nas kilkunastu pod opieką jednego z nauczycieli. Podobnie z innych szkół jechali „Junacy”do pomocy przy żniwach w PGR-ach.
Pociąg zatrzymał się na trasie chyba tylko trzy razy, dla uzupełnienia wody i załatwienia pilnych spraw. Po przyjeździe na miejsce, zostaliśmy zakwaterowani w przygotowanych pomieszczeniach oraz otrzymaliśmy stroje robocze i junackie( patrz zdjęcie ). Następnie zostaliśmy zorganizowani w brygady robocze po kilkunastu junaków . W pierwszej kolejności moja brygada
otrzymała za zadanie pielenie ogromnego pola buraków. Inne brygady zostały przydzielone do prac związanych ze żniwami.
Za wykonaną pracę mieliśmy otrzymać wynagrodzenie liczone po około 2-3 zł na godz. Miejscowi pracownicy zarabiali dziennie około 50 zł.,pracując po 12 godz. Otrzymywaliśmy darmowe wyżywienie w ilości i jakości wystarczającej. Na obiad najczęściej był tłusty bekon i ziemniaki z kapustą.
Wolne godziny od pracy były przeznaczone na teoretyczne socjalistyczne wychowanie lub na zajęcia sportowe. Organizacja naszego pobytu w tym PGR była wzorowana na zasadach wojskowych.
Moja brygada wykonała wskazaną pracę bardzo dobrze i w skróconym terminie. Za wzorową pracę i socjalistyczną postawę otrzymaliśmy dyplomy z tytułami przodowników pracy. Dyplomy zostały wręczone na wieczornym capstrzyku w którym uczestniczyli wszyscy junacy i kierownictwo PGR.
Następnie przydzielono nas do pracy przy żniwach. Znosiliśmy snopy żyta do wozów transportowych ciągnionych przez stare, głównie poniemieckie traktory.
Po zbiorach następowały omłoty. Zostaliśmy przydzieleni do brygadzisty, etatowego pracownika PGR, obsługującego dużą poniemiecką młockarnie. Podawaliśmy mu snopy które wprowadzał do tej młockarni; odnosiliśmy wymłóconą słomę i uzyskane ziarno do wskazanych magazynów. Po kilku dniach omłotów maszyna nagle z łomotem zatrzymała się. Brygadzista ten stwierdził że do maszyny wrzuciliśmy widły które spowodowały jej uszkodzenie. Padło na nas podejrzenie o sabotaż. To było ciężkie oskarżenie.
Została wezwana milicja, która zabrała nas na posterunek do Rewala. Wprowadzono nas do małego pomieszczenia w który była prycza na trzy cztery osoby i wiadro na odchody. Nas było
sześciu. Spaliśmy na tej pryczy w poprzek z opuszczonymi nogami. Stojąc na wiadrze mogliśmy
przez małe okienko spoglądać na Bałtyk Co dwie, trzy godziny byliśmy przesłuchiwani. Ciągle zadawano to samo pytanie: który z was wrzucił te widły do maszyny. I tak przez 48 godzin. Byliśmy zszokowani tą sytuacją; jak można było nas oskarżyć o sabotaż, nas którzy kilka dni temu byli uznani za przodowników pracy.
Po tym zdarzeniu zostaliśmy przewiezieni z powrotem do PGR. Nasi koledzy przygotowywali się do wyjazdu do Częstochowy. Nie mogliśmy znaleźć pasów,onuc, sznurowadeł, a nawet butów; zostały pokradzione. Za brakujące rzeczy musieliśmy zapłacić z wynagrodzenia jakie otrzymaliśmy za pracę. Smutni i rozgoryczeni wróciliśmy do Częstochowy do naszego liceum które po zdanej maturze ukończyliśmy w 1953 r. W tym też roku rozjechaliśmy się na studia; niektórzy koledzy poszli do pracy. W październiku tego roku otrzymaliśmy wyroki sądu wojewódzkiego w Szczecinie, który na posiedzeniu zaocznym uznał nas winnych sabotażu i ukarał 8-miesięcznym więzieniem oraz karą 800zł. Prawdopodobnie były to koszty postępowania sądowego. Dzięki amnestii kary więzienia nie odbyliśmy ale opłaty 800zł. nie cofnięto. Amnestia nie wykreśliła nas jednak z rejestru skazanych, musieliśmy występować o to oddzielnie każdy z nas. Oczywiście o tym zajściu został powiadomiony rektor naszych uczelni, w moim przypadku Politechniki Śląskiej w Gliwicach. obawialiśmy się wydalenia z uczelni.
W następnym roku otrzymaliśmy zawiadomienie z Sądu Wojewódzkiego w Szczecinie, że w wyniku dalszego śledztwa uznano winnym sabotażu pracownika PGR, który obsługiwał tą młockarnie; prawdopodobnie był to Niemiec który dokonał serii sabotaży. Nawet nas nie przeproszono o tą pomyłkę sądową.
Teraz po 60 latach od tego zdarzenia, wróciły wspomnienia, choć wielu szczegółów nie pamiętam, to jednak uświadamiam sobie jak łatwo można było być wtedy uznanym „sabotażystę” i „wroga ludu”, kończąc w więzieniu.
Oby te czasy nigdy nie wróciły!

Czesław Ściubidło


[Komentarze (0)]
- Redakcja Strony -
- Absolwenci -
- Wyszukiwanie -
- IV L.O. w Internecie -
- Absolwenci innych LO -





Projekt i wykonanie: © 2005 Tomasz 'Skeli' Witaszczyk, all rights reserved.
Modified by X-bot
Hosting stron internetowych