- Strona Główna -
- Historia Szkoły -
- Różności -
- Kronika Szkoły -
- Spotkania po latach -
- Muzeum - Kroniki -
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie

Wspomnienia Wojtala Andrzeja - matura 1954

Autor: Wojtal Andrzej
Data dodania: 17.12.2006 20:57:33

Nasza klasa XI b była wspaniała ( matura – 1954 roku ). Byliśmy bardzo zżyci z sobą. Dowodem niech będzie fakt, że w roku maturalnym zaczęto mówić o zmianach w szkolnictwie, miedzy innymi ministerstwo nosiło się z zamiarem przedłużenia liceum o jeden rok. Przyjęliśmy to bardzo przychylnie. Jeszcze jeden rok mogliśmy być razem. Okazało się, że plany ministerstwa spełzły na niczym. Po zdaniu matury prawie wszyscy rozpoczęli studia. Rozjechali się po Polsce. Nagle nasze kontakty urwały się. Po studiach przyszła praca, rodziny, nowe środowisko i zostały tylko wspomnienia. Nawet ci, którzy pozostali w Częstochowie bardzo rzadko kontaktują się ze sobą, przeważnie są to sporadyczne, przypadkowe spotkania.

Mimo upływu prawie 40 lat, gdyby doszło do spotkania naszej klasy wiele godzin zajęłoby nam wspominanie, przede wszystkim o „ belfrach ”. Wspaniali ludzie. Przeważająca ich część to byli przedwojenni nauczyciele z Sienkiewicza. Wrócili po wojnie do szkoły, przede wszystkim to ONI byli twórcami tej wspaniałej atmosfery Sienkiewicza, z której każdy z nas był dumny, że właśnie chodził do tej „ budy ”.Patrząc na to z perspektywy lat nie mogę pojąć jak ONI to robili, że w tych bardzo trudnych czasach - szczególnie dla ludzi takich jak ONI, potrafili być prawdziwymi wychowawcami, potrafili nas tak wiele nauczyć. To byli ludzie z prawdziwego powołania do zawodu nauczycielskiego. Ci z którymi spotkałem się bezpośrednio na lekcjach w klasie to :

Prof. Zygmunt Przesłański – matematyka i fizyka, wychowawca klasy. Przedmioty , które wykładał potrafił przybliżyć nawet najbardziej odpornym na tego rodzaju wiedzę. Nie pamiętam , by kiedykolwiek podniósł glos. A wiele razy miał ku temu okazję i powody, bowiem nie byliśmy klasa „ aniołków ”.

Prof. Zygmunt Janikowski – polonista. Posiadał ogromna wiedzę i ogromne serce dla nas. Najlepiej o tym wielu z nas się przekonało na maturze.

Prof. Andrzej Chłap – historyk. Postrach klas w których uczył. A naprawdę to był bardzo życzliwy człowiek. A że wymagał wiedzy, dyscypliny – to była korzyśc dla nas.

Prof. Stanisława Balcerowicz – romanistka, zmuszona okolicznościami do przekwalifikowania się na rusycystkę. Poświęciła wiele życia dla młodzieży. Wiedzieliśmy, że nigdy nikogo nawet w najmniejszym stopniu nie skrzywdzi.

Prof. Roman Pawlicki – nauczał łaciny. Zakochany w starożytności i łacinie, wiedzący doskonale co znaczą takie pojęcia jak : honor i ambicja. Wtedy to nas trochę śmieszyło. Jakie on musiał mieć potworne trudności w przystosowaniu się do rzeczywistości powojennej w kraju.

Prof. Marian Karpa – biolog, prof. Roman Paszta – geograf. Lubili nas, często dawali temu wyraz. Nie byliśmy klasa dobrze ułożonych chłopców. Często zdarzały się nam różne mniejsze i większe „ wyskoki”. Nigdy to jednak nie było złośliwe. Zaraz po tym spuszczaliśmy głowy i uszy, byliśmy czerwoni ze wstydu, gdy prof. Przesłański próbował nam spokojnie, rzeczowo wyjaśnić, że źle zrobiliśmy.
Co do mnie , to po raz pierwszy poczułem dumę, że jestem z Sienkiewicza, gdy we wrześniu tuz po rozpoczęciu nauki w klasie, wtedy ósmej kibicowałem reprezentacji szkoły w siatkówce, gdy gromiła innych. Podobnie było w koszykówce, a walka toczyła się głównie z Gimnazjum z Traugutta o prymat w mieście. Marzyłem wtedy, że gram w reprezentacji Sienkiewicza i I to marzenie w pełni się zrealizowało.

Maturę zdaliśmy eksperymentalnym systemem : egzamin pisemny – polski i matematyka; ustny – sześć przedmiotów ( w tym język polski i matematyka ). Egzamin odbywał się codziennie – jeden przedmiot w jeden dzień. Po ostatnim egzaminie siadłem na ławce prze szkołą i oficjalnie zapaliłem papierosa. Z jednej strony poczułem ulgę , że skończył się ten egzaminacyjny maraton, z drugiej strony poczułem mieszane uczucia, czułem budzący się i narastający żal, że kończy się cudowny okres bycia Sienkiewiczakiem.
Na koniec kilka słów o religii. Odbywała się dwa razy w tygodniu. Oczywiście po usunięciu jej ze szkoły odbywała się po za nią. Grupę przychodzących na religię stanowili chłopcy z różnych szkół. Nie było przymusu, ale naprawdę czekało się na te lekcje. Była to głównie zasługa księdza Woźnego, który prowadził te lekcje. To był naprawdę DUSZPASTERZ. A nie miał z nami łatwego życia , przynajmniej na początku.
Wspominam tamte czasy z sentymentem , rozrzewnieniem, z łezka w oku. LO Sienkiewicz dał mi wszystkie te wartości, które w przyszłym życiu dorosłego człowieka okazały się NAJWAŻNIEJSZE.


[Komentarze (0)]
- Redakcja Strony -
- Absolwenci -
- Wyszukiwanie -
- IV L.O. w Internecie -
- Absolwenci innych LO -





Projekt i wykonanie: © 2005 Tomasz 'Skeli' Witaszczyk, all rights reserved.
Modified by X-bot
Hosting stron internetowych